Podczas lotu z Cancun do Toronto 7 lutego  w rezultacie gwałtownych turbulencji doszło do utraty ciśnienia w kabinie pasażerskiej  i kapitan Boeinga 737 linii Flair po awaryjnym zmniejszeniu wysokości lotu. postanowił lądował w Fort Lauderdale na Florydzie

Na pokładzie wybuchła panika, pasażerowie myśleli, że maszyna będzie wodować  w Zatoce Meksykańskiej.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Z relacji pasażerów wynika, że po osiągnięciu wysokości przelotowej, samolot zaczął przechodzić przez turbulencje, które „różniły się od tego, czego oczekuje zwykły podróżnik podczas lotu”. Potem wypadły maski tlenowe, a kapitan poprosił personel pokładowy o przygotowanie się do awaryjnego obniżenia lotu.

 

Rzecznik linii Matt Arnot poinformował, że załoga „sprawnie opanowała sytuację i samolot wylądował bez incydentów”. Firma podkreśliła, że zniżanie, choć nieplanowane, było tylko nieznacznie szybsze niż prędkość opadania samolotu w normalnych warunkach, i że pasażerowie byli bezpieczni przez cały czas.