Rząd federalny określił cenę, jaką chciałby, aby Google i Facebook wydały  wynagradzania firm medialnych za kanadyjskie dziennikarstwo.

Urzędnicy federalni szacują, że Google musiałby zaoferować 172 miliony dolarów rocznego wynagrodzenia, a Facebook 62 miliony dolarów rocznego wynagrodzenia, aby spełnić kryteria, które proponują zastosować  na mocy ustawy o wiadomościach online – ustawy przyjętej latem, która zmusza firmy technologiczne do  opłaty za wiadomości, jakie umieszczają Kanadyjczycy w mediach społecznościowych. Projekt rozporządzeń opublikowany przez rząd w piątek po raz pierwszy przedstawił, w jaki sposób proponuje się wyrównać szanse między Big Tech a kanadyjskim sektorem mediów informacyjnych oraz do jakich firm będzie miało to zastosowanie.

„Celem jest upewnienie się, że ci, którzy najbardziej czerpią korzyści z rynku kanadyjskiego, podlegają ustawie” – powiedziała nowo wybrana Minister Dziedzictwa Pascale St-Onge w wywiadzie po opublikowaniu propozycji.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Rząd stwierdził, że firmy zostaną objęte przepisami, jeśli osiągną łączny globalny przychód w wysokości co najmniej 1 miliarda dolarów w roku kalendarzowym, „działają w wyszukiwarce lub na rynku mediów społecznościowych, dystrybuując i zapewniając dostęp do treści informacyjnych w Kanadzie” oraz mają 20 milionów lub więcej Kanadyjczyków na swych kontach.

Na razie Google i Facebook należący do Meta to jedyne firmy, które spełniają te kryteria, choć urzędnicy twierdzą, że wyszukiwarka Bing Microsoftu jest bliska objęcia ustawą.

Urzędnicy dodali, że Instagram i Threads nie zostaną objęte proponowanym ustawodawstwem, ponieważ nie osiągnęły one jeszcze minimum 20 milionów użytkowników miesięcznie w Kanadzie.

Formuła opiera się na globalnych przychodach firmy technologicznej i udziale Kanady w światowym PKB. Rząd uważa, że ​​obliczenia pozwolą uzyskać wkład w wysokości 20 procent zarobków pełnoetatowych dziennikarzy pracujących w kanadyjskiej organizacji informacyjnej.

Przedsiębiorstwa będą mogły spełnić te kryteria, zapewniając zarówno rekompensatę pieniężną, jak i niepieniężną. Chociaż projekt nie precyzuje, jakie wkłady niepieniężne będą się liczyły, urzędnicy twierdzą, że szkolenia i reklama mogą  spełnić te kryteria.

Projekt opiera się na „zasadniczo błędnym założeniu” – stwierdziła Rachel Curran, dyrektor ds. polityki publicznej w Meta Canada.

„Ponieważ ustawodawstwo opiera się na błędnym twierdzeniu, że Meta nieuczciwie czerpie korzyści z treści informacyjnych udostępnianych na naszych platformach, proponowane dziś regulacje nie będą miały wpływu na naszą decyzję biznesową o zaprzestaniu udostępniania wiadomości w Kanadzie” – stwierdziła w oświadczeniu.

Google, którego St-Onge określił jako bardziej skłonny do współpracy niż Meta, również zagroził, że wycofa ze swojej oferty kanadyjskie wiadomości.

Tymczasem prezes Google do spraw globalnych, Kent Walker, stwierdził, że ustawodawstwo „naraża nas na nieograniczoną odpowiedzialność finansową” i stwierdził, że firma stała się celem tylko dlatego, że wyświetla linki do wiadomości, „coś, co wszyscy inni robią za darmo”.

Rząd twierdzi, że 69 procent Kanadyjczyków ma dostęp do wiadomości w Internecie, ale tylko 11 procent za to płaci.