Ach pączusie moje pyszne
Zadzwoniła do mnie pani Kasia. Pani Kasia ostatnio często do mnie dzwoni, albo i wpada – tak niezapowiedzianie, a jak mnie niezapowiedzianie nie ma, to się złości, że jej nie powiedziałam, że wychodzę (w domyśle: i co robię). Tak jakbym musiała jej mówić co robię. A jakby mi tak się zachciało pójść na spacer na bulwary nad rzekę Humber, bo już dzionek dłuższy i temperatura przyjemnie dodatnia, to co? Też mam jej mówić? A może i o zgodę pytać? Ale przeżyłam już tyle, to wiem jak stawiać płoty ochronne. Więc nie odpowiadam, nie tłumaczę się, po prostu te nagabywania o to gdzie byłam ignoruję. Jeśli ją takie moje zachowanie denerwuje, to i tak nie moja sprawa, bo ja jako bardzo dorosła (i dojrzała) osoba przed nikim nie muszę się tłumaczyć z tego gdzie i kiedy (no i z kim) chodzę. Pani Kasia tym razem chce się ze mną umówić na pączusia w tłusty czwartek (16 luty). Wybrała już miejsce i czas. W czwartek, 16-go lutego, o 11-tej, bo potem będzie tłoczno w kawiarence na granicy Etobicoke i Mississauga. Przynajmniej na południu (gdzie mieszkam) – mruczę pod nosem..
– No to co? Idziemy? – pyta.
Nie dodaje, żeby ją odebrać (bo nie ma auta, a to miejsce jest dość oddalone od przystanków komunikacji publicznej). A ja wiem z doświadczenia, że po drodze poprosi żeby pojechać w kilka miejsc, bo po drodze które chce sprawdzić, czy coś tam dobrego jest do kupienia, i odwiozę pod jej dom.
– Wiesz, oddzwonię jutro, bo muszę sprawdzić, czy mi pasuje.
Ale już czuję pismo nosem, że mi nie pasuje, bo na ten przykład nie będę miała auta w ten dzień. I nazajutrz, mówię jej, że możemy pojechać autobusem, bo ja akurat w tym dniu nie mam auta. A ta mnie bezczelnie pyta
– A dlaczego to nie masz auta?
Przyznaję, trudno na takie pytanie nie obruszyć się i nie wrzasnąć, ale mówię anielskim głosikiem:
– A dlaczego ty nie masz auta?
Ale jak powiedziałam mądrość wieku dojrzałego nauczyła mnie cierpliwości i bronienia swojej bramki, i mówię jej, że możemy się spotkać na Bloor West (gdzie mieszkam) kupimy pączki, bo jeszcze zostało tam kilka polskich sklepów (choć większość przeniosła się do Mississauga) i podjedziemy do mnie na pyszną kawusię. Czuję, że wierci się i kręci, bo jej ten pomysł nie w smak, bo niszczy on plan bycia podwiezioną w kilka innych miejsc. A ja nic. Czekam. W końcu godzi się. Przypuszczam, że i tak nie przyjedzie. W międzyczasie będzie uporczywie szukać jakichś innych jeleni na swoje podwody.
Tłusty czwartek zwany także zapusty, to ostatni czwartek przed Wielkim Postem. Rozpoczyna on również ostatni tydzień karnawału. W tłusty czwartek je się pączki, albo chrusty, zwane też faworkami. Jeden pączek to około 300 kalorii, więc trzeba się pilnować, aby nie zjeść więcej niż jednego. Karnawał kończy się we wtorek przed Środą Popielcową śledzikiem. To wtedy w Brazylii w Rio de Janeiro rozpoczyna się największy na świecie bal karnawałowy. Ludziska chcą się najeść i wybawić przed Wielkim Postem. W Polsce tradycja jedzenia pączków sięga czasów niepamiętnych, choć kiedyś nie były one słodkie, tylko tłuste, czyli ze słoniną i mięsiwem, stąd ten ‘tłusty’ w tłustym czwartku. Zwyczaj się zmienił, ale nazwa została. Telefon. Kasia.
– Wiesz, przyjadę do ciebie na kawę w tłusty czwartek. Kupię pączki po drodze, jak będę się przesiadała z metra na autobus do ciebie.
I co ja teraz zrobię? Chyba schowam samochód do garażu.
MichalinkaToronto@gmail.com Toronto, 14 luty, 2023