Ponieważ w Toronto instaluje się coraz więcej zautomatyzowanych kamer drogowych, komisja miejska ma rozważyć posunięcie, które pozbawiłoby kierowców możliwości kwestionowania w sądzie prowincyjnym mandatów wystawianych przez automaty .

W raporcie mającym zostać rozpatrzonym przez Komisję Infrastruktury i Środowiska w przyszłym tygodniu, zaleca się rozszerzenie „systemu kar administracyjnych” o mandaty wystawiane przez automatyczne kamery drogowe.

W przypadku przyjęcia tego rozwiązania osoby, które po 24 listopada 2024 r. ukarane zostaną mandatem przez fotoradar na czerwonym świetle lub automatyczny fotoradar mierzący prędkość, nie będą  mogły ich zakwestionować w sądzie okręgowym. Zamiast tego ich odwołania zostaną skierowane do systemu kar administracyjnych, na którego czele staną urzędnicy miasta, a nie sędziowie.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Obecnie w granicach miasta znajduje się 300 fotoradarów czerwonego światła i 75 fotoradarów prędkości. Wiosną rada zezwoliła na zwiększenie liczby fotoradarów prędkości do 150.

Zarówno w Toronto, jak i innych gminach w Ontario  trwają prace nad wprowadzeniem rozszerzonego systemu kar administracyjnych. Jak twierdzą władze prowincji i gminy, zmiana ta ma na celu złagodzenie  zaległości sądów okręgowych.

„Rozstrzyganie sporów w tych sprawach za pomocą systemu kar administracyjnych uwalnia możliwości sądów  do rozpatrywania dużej liczby innych przestępstw” – napisali pracownicy w raporcie skierowanym do rady.

Zautomatyzowane kamery drogowe w Toronto są częścią miejskiego planu bezpieczeństwa drogowego „Wizja Zero” , którego deklarowanym celem jest zmniejszenie liczby ofiar śmiertelnych i obrażeń na ulicach.

Według raportu miasto wydaje nieco ponad 16 milionów dolarów rocznie na programy kontroli przejazdu na czerwonym świetle i ograniczenia prędkości.  W 2023 r. oba programy wygenerowały prawie 70 mln dolarów przychodów.