To o brak wieńca adwentowego w Sejmie i Pałacu Prezydenckim chodzi.
Cały świat (niestety) obiegł filmik jak jeden polski antysemita w polskim parlamencie gasił gaśnicą zapalone świeczki w menorze chanukiji. Wszyscy o tym wiecie, bo wszyscy (ale to absolutnie wszyscy) na całym świecie to pokazywali. Moi sąsiedzi (nie Polacy) mnie zaczepiali i z miną oskarżającą, nie wiadomo dlaczego mnie, o to pytali. Oczywiście byli oburzeni, bo to antysemityzm, to że sami są antypolscy, np. w stosunku do mnie, to do nich nie dociera. Jaki jest tego wydarzenia przekaz kontekstowy dla świata, także tego poza Europą?
Podaję wnioski jakie wysnuto na podstawie filmu z tego wydarzenia:
– jeden polski parlamentarzysta (nikt w świecie nie pamięta jego nazwiska, ani tego jakie ugrupowanie reprezentuje) jest zajadłym i walczącym antysemitą.
Wniosek semantyczny: jak jest jeden to jest i wielu.
– Polska jest krajem o dominującej religii żydowskiej skoro w naszym parlamencie i pałacu prezydenckim zapala się religijny symbol żydowski.
– w krajach arabskich ten filmik wielokrotnie powtarzano – chyba im się naprawdę spodobał, a tym samym wzrosła sympatia dla Polaków.
– w Polsce?
No i tu dotykamy sedna rzeczy – naszego sedna rzeczy. Dlaczego? Dlatego, że ani w polskim parlamencie, ani w Pałacu Prezydenckim nie zapala się symbolu zdecydowanej większości Polaków, czyli świec adwentowych. I dlaczego w tych miejscach polskiej władzy państwowej nie ma odniesienia do innych wyznań takich jak prawosławie, grekokatolicy, unitarianie, różne gałęzie protestanckie, muzułmanie, tatarzy, husyci, hindusi, buddyści, i inni? No i oczywiście judaizm miałby tu swoje miejsce.
Pisałam już o tych innych religiach i narodach nie reprezentowanych w Sejmie, ale dopiero ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski upomniał się także o świece adwentowe. Wiadomo, najciemniej jest pod latarnią. No właśnie, dlaczego w polskim przecież parlamencie i w pałacu prezydenckim, polskiego przecież prezydenta, nie zapala się świec adwentowych? W obecności zwierzchnika kościoła katolickiego w Polsce?
Hmm… Wtedy jakiś poseł z gaśnicą, i tak dalej, i tak dalej, na te świece adwentowe miałby możliwość się zamachnąć, żeby taki filmik obiegł cały świat. No tak, ale taki filmik o ataku na świece adwentowe raczej nie obiegłby całego świata. Pewnie nawet by nie był wielką sprawą lokalną. I raczej na pewno żaden minister sprawiedliwości by się takim wybrykiem nie zajmował. Bo nas (i nasze symbole religijne i narodowe) ignoruje się i obraża bezkarnie.
Pamiętacie promowania na chama różowej flagi i zniekształconego orła z czekolady za czasów prezydenta Komorowskiego? Wtedy chodziło o to, żeby sprawdzić stopień obojętności Polaków na obrażanie ich symboli narodowych. A pamiętacie służby specjalne Izraela (obcego państwa) z pepeszami z ostrymi nabojami osłaniające wycieczki młodzieży izraelskiej do Auschwitz? Osłaniające młodzież żydowską w Polsce, która ma bardzo niską statystykę antysemickich incydentów? No to teraz takie gaszenie chanuki zostanie pomnożone przez tysiąc,  żeby statystyki polskie były bardziej antysemickie.  Ale, ale – obstawy obcych z ostrymi nabojami gotowymi do strzału w naszym spokojny, kraju już nie będzie. Czy to za tę niezgodę nie mamy polskiego ambasadora w Tel Awiwie drugi już rok?
A gdzie były świece adwentowe w polskim sejmie – pytam? Widać te są przeznaczone dla ludu polskiego. I nie trzeba ich oficjalnie zapalać ani w Sejmie ani w Pałacu Prezydenckim, bo po co? Lud jest dobry do ciężkiej roboty, głosowania (wtedy każdy głos się liczy) i ogłupiania.
Świece chanukowe zapalane są w Sejmie od 17 lat, czyli od roku 2006. W tym samym roku zapłonęły te świece w Pałacu Prezydenckim. Obie celebracje zostały zapoczątkowane przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
A który prezydent zapoczątkuje zapalanie świec adwentowych w Sejmie, Senacie i Pałacu Prezydenckim?
A mam jeszcze lepsze pytanie. Kiedy wieniec adwentowy i łamanie się opłatkiem zostanie zapoczątkowane w izraelskim parlamencie Knesecie? Mówicie mi, że to pytanie naiwne? A dlaczegóżby to? Równowaga dyplomatyczna obowiązuje. Ach zapomniałam, że od dwóch lat Polska nawet nie ma ambasadora w Izraelu. Ostatni polski ambasador opuścił Tel Aviv w sierpniu 2016. Też było dziwnie, bo pojechał na urlop, z zaleceniem ze strony izraelskiej, żeby już nie wracał. I nie wrócił. No to kto gra waszymi kartami? Dłuższa nieobecność ambasadora traktowana jest jako wyraz niezadowolenia z relacji i coś w dyplomacji niestosownego. Kraj docelowy musi wyrazić zgodę na proponowanego kandydata na ambasadora danego kraju. Z mojego punktu siedzenia, Polska zbyt łatwo taką zgodę wyraża i potem mamy takich ambasadorów innych krajów, którzy nas albo obrażają, albo uznają, że to jest ich piaskownica z ich łopatkami i wiaderkami, a Polacy są tylko tłem, niedojrzałymi dziećmi na dodatek bez zabawek w (zdawałoby się nam, ale tylko nam) naszej piaskownicy.
Zapewne zostanie to teraz szybko rozwiązane przez nowego ministra spraw zagranicznych (a także byłego, bo już takim ministrem był, bo to taki facet ministerialny) R. Sikorskiego. Jak myślicie kto będzie nowym ambasadorem RP w Izraelu?
Te poziome zróżnicowania nakładają się na takie pionowe, socjologowie powiedzieliby stratyfikacyjne, a my sferowe, tak jakby kastowe. Od kilku lat renesans w literaturze i historii polskiej przeżywają książki o wszystkich innych warstwach społeczeństwa, innych niż szlachta, magnaci i królowie. A więc mamy wysyp książek tzw. ‘ludowych’, o historii robotników, chłopów, emigrantów, służących, chłopkach, etc. Uważnie je wszystkie czytam. To tak jakby doszywano nam amputowane części społeczeństwa.  Historia Polski to nie tylko historia sfer wyższych, choć niektórym dalej tak się zdaje. Pewna polonijna pani całkiem niedawno zresztą instruowała mnie, aby niesfornych w mojej grupie potraktować ‘z góry’. A, z góry ich weź, z góry – pouczała mnie. Z góry? Mnie nigdy nikt w moich licznych szkołach w wielu krajach tego nie uczył. Raczej posłuszeństwa, pokory i nawet czapkowania. Widać ona w innych szkołach pobierała naukę. A inna pani polonijna z wyższych sfer polskich zaprosiła kiedyś na kolację tylko mojego męża, a mnie nie, tłumacząc się brakiem miejsca przy stole. Też coś! Niestety, mój mąż poszedł na tę wytworną, z samymi znamienitymi osobami, kolację. Zgadliście to już mój były mąż. A przecież nie będę się tłumaczyć tej wytwornej pani, że moja matka ze wsi szlacheckiej w Wielkopolsce, a mój tata, itd, bo jakie to ma znaczenie w tym kim ja jestem? Ja sama widać nie wystarczę, choć nic złego ze mną nie ma. I maniery stołowe znam, i podyskutować przy stole potrafię. I dobrze się prezentowałam, byłam nieźle wykształcona, miałam niezłą pracę i dzieliłam się tym co miałam, i tym co umiałam.  Ale to wszystko nic. Pewnie by się zdeklasowali gdyby mnie posadzili przy tym samym stole.  Barany jedne.
A potem był jeden taki (ten to ze sfer komunistycznych), który na swoim benefisie podszedł do mnie i mnie poprosił żebym się przesiadła dalej, bo on ma ważnego gościa! Nie ważne, że kupiłam bilety zaraz na początku i dlatego dostałam te w pierwszym rzędzie. Ważne to, że ważny gość nie mógł siedzieć w dalszym rzędzie (i być niewidoczny) a ja mogłam. Wtedy (kilka dobrych lat temu) przesiadłam się. Dzisiaj bym zażądała zwrotu pieniędzy za bilety (i to takiego pięciokrotnego zwrotu), żeby ich rozzłościć. A i zabrałabym kwiaty. Tak. Zhardziałam. Kanty z wiekiem wcale mi się nie stępiły  – wręcz przeciwnie wyostrzyły.
Co to ma wspólnego z brakiem świec adwentowych w polskim parlamencie? Ano ma. Chodzi o to, abyśmy nie zawsze byli  grzeczni i potulni nie dostrzegając  szerszego kontekstu, a tym samym nie mogli się obronić. A tego szerszego, kontekstowego widzenia musimy się uczyć. Tego za nas nikt nie zrobi. I tego nam życzę na ten Nowy Rok!
Alicja Farmus  
23 grudnia, 2023