Rosyjski film wideo, który rzekomo pokazuje serbskich „ochotników” szkolących się do walki u boku rosyjskich żołnierzy na Ukrainie, wywołały oburzenie w Serbii, ujawniając jej złożone relacje z Moskwą.

Rosyjska grupa najemników Wagnera nakręciła filmy w języku serbskim, aby zachęcić do rekrutacji na wojnę.

Prezydent Serbii Aleksandar Vucic zareagował gniewnie w ogólnokrajowej telewizji.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

„Dlaczego ktokolwiek z Wagnera, dzwoni do kogokolwiek z Serbii, skoro wie, że jest to niezgodne z naszymi przepisami?” powiedział.

Krytycy często zarzucają Serbii, że przedkłada wieloletnią przyjaźń z Rosją nad ambicję przystąpienia do UE. Ale to, co pojawiło się w ostatnich dniach w Belgradzie, pokazuje, że obraz nie jest taki czarno-biały.

Prezydent Vuczić dodał, że Serbia nie tylko jest „neutralna” w sprawie wojny na Ukrainie, ale też że nie rozmawiał z prezydentem Rosji Władimirem Putinem od „wielu miesięcy”.

Udział Serbów w konfliktach za granicą jest nielegalny.

W rzeczywistości serbskie sądy skazały ponad dwa tuziny osób za udział w „walce na obcych frontach”.

W czwartek prawnik z Belgradu i grupy antywojenne złożyły zawiadomienia karne przeciwko ambasadorowi Rosji oraz szefowi serbskiej agencji bezpieczeństwa i informacji (BIA) za rzekome rekrutowanie Serbów do grupy Wagnera.
Prezydent Serbii Aleksandar Vucic dał jasno do zrozumienia w tym tygodniu, że trajektoria jego kraju zmierza w kierunku Zachodu. Żadna z głównych partii politycznych nawet nie zasugerowała poparcia dla inwazji na Ukrainę. Serbia konsekwentnie głosowała za przyjęciem w ONZ rezolucji potępiających rosyjską agresję. Prezydent Vucic w tym tygodniu jasno przedstawił stanowisko Belgradu: „Dla nas Krym to Ukraina, Donbas to Ukraina i tak pozostanie”.

Serbia wielokrotnie odmawiała nałożenia sankcji na Rosję. Po raz drugi eurodeputowani przyjęli ostatnio rezolucję wzywającą do zawieszenia negocjacji członkowskich do czasu wyrażenia przez Serbię zgody na sankcje.

Tanie dostawy gazu, większościowe udziały Gazpromu w serbskiej spółce naftowej NIS i odmowa uznania przez Rosję niepodległości Kosowa były praktycznymi powodami do pozostawania w dobrych stosunkach.

Ale inwazja na Ukrainę zmieniła postrzeganie. Belgrad nie był zachwycony, gdy prezydent Putin powołał się na jednostronną deklarację niepodległości Kosowa jako uzasadnienie uznania niepodległości terenów okupowanej wschodniej Ukrainy.

Tymczasem Bruksela z opóźnieniem zdała sobie sprawę, że jej powściągliwość wobec Bałkanów Zachodnich pozostawia Moskwie pole do interwencji. Szybko odblokowano rozmowy akcesyjne z Albanią i Macedonią Północną, a Bośnia uzyskała status kraju kandydującego.

Wypowiedź Vukicia spotkała się z prorosyjskimi demonstracjami w Belgradzie.