W dniu 10 grudnia doszło do podpisania porozumienia między przedstawicielami rządu Polski i Węgier z jednej strony i Radą Unii Europejskiej z drugiej strony w sprawie budżetu Unii Europejskiej na lata 2021 – 2027. Porozumienie to polega na odstąpieniu prze Polskę i Węgry od weta w sprawie budżetu w zamian za to, że państwa Unii Europejskiej (Niemcy) nie będą stosowały wobec Polski i Węgier tak zwanego mechanizmu praworządności i wobec tego mechanizm praworządności nie będzie mógł być wymówką do zawieszania przyznanych Polsce i Węgrom wypłat. W przypadku Polski chodzi o kwotę  770 miliardów złotych pilnowanych na lata 2021 – 2027 w ramach tak zwanego funduszu stabilizacyjnego.

Jednak już 4 dni później Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej stwierdziła że konkluzje Rady Europejskiej tak naprawdę nie mają żadnego znaczenia. Z jej słów wynika, że Polska i Węgry nie mogą liczyć na opóźnienie mechanizmu  praworządności. Działania mechanizmu praworządności wchodzą w życie z dniem 1 stycznia 2021 roku. Czyli Polska będzie mogła podlegać szantażowi i wypłaty z funduszu stabilizacyjnego będą mogły być zawieszane pod byle pretekstem niespełniania warunków tak zwanego mechanizmu praworządności.

O co chodzi z mechanizmem praworządności? Zgodnie z traktatami (TUE) decydującymi o prawie w Unii Europejskiej każdy kraj członkowski Unii Europejskiej sam decyduje o swej kulturze, o swych rozwiązaniach wewnątrzkrajowych i instytucje Unii Europejskiej nie mogą wtrącać się w jego sprawy wewnętrzne. Taki jest ideał. Praktyka jednak Unia od tego ideału odeszła. Państwem dominującym Unię Europejską stały się Niemcy i to w wymiarze finansowym i politycznym, chociaż jeszcze nie moralnym bo nad Niemcami dalej wisi odium spowodowania dwu wojen o zasięgu światowym. Niemcy korzystają ze swej przewagi gospodarczej i finansowej i narzucają innym krajom swoje pojęcie praworządności w zamian za udzielenie pomocy finansowej i wypłat bezpośrednich.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Na czym to pojęcie praworządności polega? Na tym, że w poszczególnych krajach Unii Europejskiej legalizuje się aborcję, na tym że przyznaje się mniejszościom seksualnym prawo do zawierania małżeństw  i w konsekwencji prawo do adopcji dzieci przez pary LGBT.

Teoretycznie te sprawy liberalizacji przepisów prawa i odejście od prawa naturalnego nie powinny być przedmiotem zainteresowania Niemiec, ale jest inaczej. Niemcy stały się strażnikiem i promotorem wprowadzania aborcji, rozszerzania praw dla osób LGBT i wreszcie dla eutanazji, bo aborcja w konsekwencji prowadzi do eutanazji.

Teoretycznie liberalizacja prawa dzieje się za pomocą narzędzi demokratycznych i partie liberalne zmieniają konstytucję i zapisy prawne w danym kraju i otwierają drogę do aborcji, legalizacji związków LGBT  i w końcu eutanazji. Dziwnym wobec tego jest to dlaczego Niemcy tak uparcie chcą przyspieszenia wprowadzania prawa do aborcji, przyznania praw dla mniejszości LGBT?

Czyżby w tym promowaniu liberalizacji prawa i odejściu od praw naturalnych jest jakiś ukryty plan Niemiec?

Niemcy przy pomocy paru innych krajów takich jak Holandia, Luksemburg, Belgia, narzucają innym krajom przyjęcie prawa do aborcji i praw dla mniejszości seksualnych. Proces ten miał miejsce w krajach Unii Europejskiej od kilkudziesięciu lat z różnym natężeniem, ale w ostatnich latach Niemcy wręcz wymuszają wprowadzenie  prawa do aborcji, prawa dla mniejszości seksualnych w krajach, które ich jeszcze nie wprowadziły. Robią to coraz bardziej bezceremonialnie i w postaci nacisków połączonych z szantażem finansowym.

W większości krajów Unii Europejskiej po legalizacji aborcji po pewnym czasie następuje legalizacja eutanazji. Przy czym, na przykład, w Hiszpanii według najnowszej legalizacji prawa do eutanazji polega to na tym, że o eutanazji decyduje jednoosobowo lekarz, nie jest wymagana zgoda członków rodziny, nie jest wymagany okres na zastanowienie się osoby poddanej eutanazji, nie potrzeba drugiego świadka. Według najnowszej legalizacji, parominutowa wizyta lekarza może zadecydować o życiu danej osoby.

W Hiszpanii najbardziej jaskrawo widać, że legalizacja aborcji równa się legalizacji eutanazji w bardzo drastycznej formie.

Aborcja równa się eutanazja.

Najpierw w krajach Unii Europejskiej było stopniowe legalizowanie aborcji, a następnie teraz następuje legalizacja eutanazji i to w coraz bardziej radykalnej formie; formie gdzie istnieje ryzyko nadużyć ze strony personelu medycznego. Przy czym Niemcy nie kryją się z tym, że wprowadzenia prawa do aborcji i eutanazji i praw dla mniejszości LGBT do zawierania związków partnerskich i prawa dla nich do adopcji dzieci wiążą  z przyznawaniem pomocy finansowej dla danego kraju. Interpretacja zasady praworządności jest taka, że gdy zalegalizujecie aborcję, prawa osób LGBT do zawierania związków i adopcji dzieci, zalegalizujecie eutanazję, to dostaniecie pomoc finansową. Nie zrobicie tego, to tej pomocy nie dostaniecie. W taki sposób zostały zaszantażowane Włochy i Malta. Polska i Węgry są w przededniu bycia szantażowanymi.

W tym momencie nasuwa się pytanie o to dlaczego dla Niemiec narzucanie innym krajom prawa do aborcji jest tak kluczowe w całej tej układance liberalizowania prawa i odchodzenia od przykazań Boskich?

W czasie Drugiej Wojny Światowej tak Niemcy Hitlerowskie jak i Związek Radziecki starannie ukrywały masowe mordy pod pozorem zgonów z przyczyn naturalnych.

Komendanci obozów pracy i obozów koncentracyjnych nie pisali o tym że więźniowie umierali  w nich w  wyniku zagłodzenia, w wyniku zamęczenia pracą, czy też przez zastrzelenie przez strażnika. Wszystkie te śmierci  były starannie ukrywane pod  wytłumaczeniem zgonów z powodu tyfusu, duru brzusznego, gruźlicy, wypadku przy pracy, czy też ucieczki z miejsca pracy. Pod koniec wojny słynne były organizowane przez Niemców tak zwane marsze śmierci, gdzie więźniom z jednych obozów koncentracyjnych nakazano maszerować bez jedzenia, na mrozie śniegu i deszczu, na wolnym powietrzu do innych obozów koncentracyjnych, często oddalonych o kilkaset kilometrów. Chodziło o to by w trakcie tych marszów ci więźniowie z wyczerpania powymierali. Niemcom chodziło to, żeby pozbyć się świadków ich masowych zbrodni na ludności cywilnej i jeńcach.

Koncept II Wojny Światowej polegał na tym że Niemcy, czy Rosjanie, zajmowali dany kraj, wprowadzali na jego terenie terror i bezpośrednie mordy na ludności tubylczej. Pod koniec wojny, w obliczu przegranej, Niemcy się zreflektowali, że za takie postępowanie będą pociągnięci do odpowiedzialności karnej; za masowe mordy i ludobójstwo organizowane na masową skalę i starli się za wszelką cenę ukrywać mordy pod pozorem zgonów z powodów naturalnych.

Dzisiaj w Niemczech, które zdominowały kraje Unii Europejskiej  panuje jakaś gorączka wymuszania na innych krajach  aborcji, praw LGBT do zawierania związków małżeńskich i adopcji dzieci, i w końcu do liberalizacji przepisów dotyczących eutanazji. Dziś, jeśli chodzi o przepisy dotyczące eutanazji mówi się o asyście lekarza,  ale czy jutro nie zamieni się lekarza na pielęgniarza, lub osobę po krótkim kursie podawania trucizny?

Ale to nie wszystko, kiedyś najeźdźca zajmował kraj i bezceremonialnie zabijał obywateli tego kraju argumentując to tym, że są podludźmi, czy też, że są czymś gorszym, bo nie są, na przykład, komunistami. Dzisiaj niebezpieczeństwo legalizacji eutanazji i aborcji polega na tym że ewentualny najeźdźca nie musi już wprowadzać swoich drakońskich praw eliminacji ludności na terenach podbitych lecz wykorzysta wewnętrzne, już istniejące, prawa danego kraju do eliminacji jego obywateli, prawa stworzone i wprowadzone w życie przez obywateli danego kraju w ramach procesu demokratycznego.

Dzisiaj mało kto zastanawia się nad taką możliwością, nad takimi skutkami legalizacji aborcji i eutanazji.

Historia Drugiej Wojny Światowej, historia Związku Radzieckiego,  pokazuje że takie rzeczy miały już miejsce i jest możliwe że się powtórzą. Ewentualni najeźdźcy zrobią wszystko, by dla uniknięcia ewentualnej odpowiedzialności zasłonić się już istniejącymi prawami danego kraju. Dlatego prawo do aborcji, które w konsekwencji prowadzi do eutanazji jest tak niebezpieczne i może doprowadzić do zagłady ludności danego kraju przy pomocy jego własnych praw. Być może tu leży sedno tej niecierpliwości Niemiec w narzucaniu innym krajom praw dotyczących aborcji, a w konsekwencji i eutanazji?

Poluzowane prawo do eutanazji danego kraju, kiedyś w dalszej przyszłości zwolni ewentualnych najeźdźców od bycia karanym za eksterminację ludności tego kraju. Ale nie tylko te prawa dotyczące aborcji, dające prawa adopcji parom LGBT w imię równości są niezbywalne i równe wobec wszystkich.

Znowu kłania się historia Drugiej Wojny Światowej. Wówczas to Hitler zalegalizował aborcję na terenach okupowanych przez Niemcy, natomiast aborcja dla obywateli niemieckich była zakazana pod sankcją surowej kary. A więc, byli równi i równiejsi. Byli ci, którym pozwalano jej dokonywać, czyli ludność krajów podbitych, i byli ci specjalni, wybrani, stojący ponad prawem którym dokonywanie jej było zabronione. Czy powtórka takiej sytuacji w jakiejś dalszej przyszłości nie jest możliwa?

Czy można założyć, że Europa już nie powtórzy błędów II Wojny Światowej? Lepiej więc nie dotykać piątego przykazania „Nie zabijaj!”, bo skutki odejścia od niego mogą być zupełnie nieoczekiwane.

W dniu 10 grudnia na szczycie Rady Unii Europejskiej Polska i Węgry zawarły umowę z przywódcami pozostałych 25 ciu krajów Unii Europejskiej, ale faktycznie z Angelą Merkel reprezentująca Niemcy, o tym że w zamian za odstąpienie od weta w sprawie budżetu organy Unii Europejskiej przez dwa lata nie będą stosowały mechanizmu “pieniądze za praworządność” i że ten mechanizm został odroczony, o co najmniej dwa lata – do czasu decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie zgodności tego mechanizmu z unijnym prawem, czyli z unijnymi traktatami.

Polska i Węgry zarezerwowały sobie prawo do odwalania się do Trybunału w Strasburgu (TSUE) w sprawie narzucania Polsce mechanizmu “pieniądze za praworządność” naruszających traktaty Unii Europejskiej. Niestety tylko 4 dni później Ursula von der Leyen,  przewodnicząca Komisji Europejskiej, stwierdziła w przemówieniu w Parlamencie Unii Europejskiej, że deklaracja Rady Unii Europejskiej i wskazówki z niej płynące nie stanowią prawa i że decyzje Komisji Europejskiej są nadrzędne wobec wskazówek Rady Unii Europejskiej i że Komisja Europejska będzie stosowała regułę “pieniądze za praworządność” już od 1szego stycznia 2021 roku.

Tym samym można powiedzieć, że Niemcy ponownie oszukały Polskę i narzucenie Polsce przyjęcia prawa do aborcji, prawa mniejszości seksualnych do wchodzenia w związki partnerskie i do adopcji dzieci, i również w konsekwencji prawa do eutanazji stoi dla Niemiec otworem. Polska nie otrzyma pieniędzy z funduszu stabilizacyjnego, lub będą to pieniądze okrojone i ich przyznawanie będzie wstrzymywane pod byle pozorem.

Można założyć że strategicznym planem Niemiec jest właśnie legalizacja aborcji i eutanazji w Polsce i na Węgrzech co pozwoli Niemcom w dalszej przyszłości ściągniecie z siebie odium winowajcy za rozpętanie II Wojny Światowej.

Argumentem dla Niemiec będzie to że  jeśli jakiś kraj (Polska) wprowadza i aborcję i eutanazję na swoich własnych obywateli to dlaczego ma obwiniać inny kraj za mordowanie jego ludności. Gdzie jest różnica?

W chwili legalizacji aborcji i eutanazji przez Polskę droga dla Niemiec do stania się nie tylko gospodarczym ale i moralnym przywódcą Unii Europejskiej zostanie otwarta.

Janusz Niemczyk