Sędzia ontaryjskiego sądu najwyższego Alex Pazaratz ma trudny orzech do zgryzienia. Musi podjąć decyzję, gdzie trójka dzieci, których rodzice nie mieszkają razem, powinna mieszkać w czasie pandemii. Troje nastolatków z Hamilton pojechało w grudniu do prowincji, z której pochodzi ich matka – do Nowej Fundlandii i Labradoru.

Na razie sędzia wydał 25 stycznia decyzję tymczasową. Wyjaśnia w niej, że dzieci ciężko znosiły czas pandemii w Ontario. Lepiej się czują na Nowej Fundlandii, gdzie restrykcje są łagodniejsze i przypadków COVID-19 jest mniej. Matka wnioskowała o zgodę sądu na pozostanie dzieci na Nowej Fundlandii do czasu otwarcia szkół w Ontario. Ojciec domaga się natychmiastowego powrotu nastolatków.

Sprawa została odroczona do 12 lutego. Pazaratz nakazał rodzicom poszukać do tego czasu pomocy dla ich 13-letniego syna, który jest najbardziej przerażony pandemią. Sędzia podkreślił, że tu chodzi przede wszystkim o zdrowie psychiczne dzieci. Dodał, że to może być problem nie tylko tej rodziny. Oprócz przykładania wagi do maseczek i odkażania rąk należałoby poświęcić więcej uwagi dzieciom i przyjrzeć się, jak radzą sobie emocjonalnie z przedłużającą się pandemią.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Matka twierdzi, że rodzina ściśle przestrzegała zasad bezpieczeństwa. Ale u 13-latka widać było coraz większy lęk i niepokój. Chłopak w którymś momencie przestał korzystać z toalety w szkole z obawy przed zakażeniem.

Zgodnie z umową dotyczącą opieki nad dziećmi, matka może zabierać je na wakacje na Nową Fundlandię. Rodzina ma tam drugi dom i bliskich krewnych. Na Boże Narodzenie dzieci miały wyjechać na miesiąc – na tradycyjne dwa tygodnie plus 14 dni kwarantanny po przyjeździe. Tam zaznały zupełnie innej rzeczywistości.

Dla porównania w minioną sobotę i niedzielę w Ontario odnotowano 3911 nowych przypadków COVID-19 i 116 zgonów, a na Nowej Fundlandii zero nowych i tylko 13 aktywnych.

Matka podkreśla, że jej dzieci nie tracą lekcji, bo nauka w ich szkole odbywa się teraz zdalnie. One same wolą teraz zostać tu, gdzie są. Ojciec z kolei twierdzi, że lęk jest normalną częścią życia i można go przezwyciężyć, jeśli rodzice współpracują i zapewniają dzieciom wsparcie.

Sędzia podkreśla, że taka sytuacja w normalnych warunkach nie mogłaby mieć miejsca. Rodzic nie mógłby samowolnie przedłużać nieobecności dzieci w domu. Tu jednak trzeba wziąć pod uwagę pandemię.