Jedni mi mówią, że III wojna już trwa. Toczy się od jakiegoś czasu, bo jest to wojna inna niż wszystkie dotychczasowe. Jest to wojna wielopoziomowa i wielopłaszczyznowa.

        Wielopoziomowa, bo  toczy się na poziomie jednostek, szczególnie poprzez manipulowania jej opiniami, upodobaniami, a przede wszystkim zachowaniem, poprzez grupy, narody i państwa, oraz organizacje i korporacje, a skończywszy na organizacjach światowych takich jak światowe banki, czy fora na przykład Światowe Forum Ekonomiczne z Klausem Schwabem u steru.

        Jest to wojna nowa. Ale… Każda wojna jest nowa, i unikalna. Szczególnie gdy używa nowej technologii do zabijania. Tym razem jest to także technologia nie tylko propagandy grupowej, ale i bezpośredniego jednostkowego urabiania i opinii, i zachowania. Internet i śledzenie wszystkich kliknięć jest tego doskonałym narzędziem. Wszyscy wirtualni i zakomórkowani jesteśmy poddawani strzałom tej nowej broni.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Jest to nowa wojna prowadzona przez nową armię. Armię nie tylko wojskowych, nie tylko polityków, ale całych zastępów speców od psychologii, zachowania, zbierania i obrabiania danych. Obecnie te narzędzia to nie tylko zabijanie się nawzajem, jak jeszcze było w czasie 1 -szej wojny i częściowo 2-giej, ale stosowanie takich narzędzi, które bez fizycznego unicestwienia zabijają nas psychicznie.

        Inni zaś mówią mi, że wojna w Ukrainie nie rozleje się szerzej, bo tak nie stało się z Syrią, Libią, Gruzją, czy Afganistanem. Ci mnie przekonują, że już by się ten konflikt rozlał. I ci, i ci mają po swojemu rację, ale i ci, i ci zapominają jednak, że wojny prowadzi się w określonym celu. Cel ten wytyczany jest zgodnie z tym co się ocenia, że jest  do osiągnięcia, z małym rozpoznaniem rzeczywistych celów innych. A te cele są ściśle strzeżone i opatrzone klauzulą najwyższego stopnia poufności. Ściśle tajnych dokumentów nie chowa się na komputerze, nie przesyła e-mailem, ani textem komórkowym. O tym się przez telefon nie mówi.

        Więc dla nas są to tylko domysły i  gra w ciuciubabkę – a nuż coś schwycimy?  Czasem ktoś coś niechcący (albo i chcący) palnie, jak na przykład Radek Sikorski (marszałek Sejmu, minister i wiceminister w różnych rządach z dziwnym życiorysem i drogą emigrancką) dziękując USA za wysadzenie gazociągów na dnie Bałtyku Nord Stream 1 i Nord Stream 2.

        Dla mnie zaskoczeniem było, że przez oba te gazociągi ciągle płynął gaz, choć miały być zakręcone po sankcjach nałożonych za napad Rosji na Ukrainę. Ale widać nie były.

        Wniosek? Jeszcze jedna strategia kryzysu energetycznego, który ma na celu… No co? Także złamanie niepokornego ludu. Ceny prądu na Uniwersytecie Jagiellońskim (moja alma mater) wzrosły kilkakrotnie, do tego stopnia, że rektor zarządził kilka tygodni zdalnych zajęć, bo nie są w stanie ogrzewać sal. A w Polsce zima jak i w Kanadzie, równe 6 miesięcy (często i dłużej).

        Gdyby było inaczej z celami wojen, to cesarstwa Austrii, Prus i Rosji nie ległyby w gruzach w wyniku 1-szej wojny światowej. Wtedy rozpadły się nie tylko wielkie cesarstwa ale i monarchie Romanowów (Rosja), Habsburgów (Austria) i Hohenzollernów (Niemcy/Prusy). Cesarze zostali  zdetronizowani. A przecież żadne z tych mocarstw nie przystąpiło do wojny w celu porażki.

        II wojna światowa, historycznie bliżej, także jest przykładem niezamierzonych skutków wojny. A te skutki zbyt często ciągną się długo.  To tak jak człowiek. Nie wiadomo kiedy skręci na złą drogę i potem się po tej drodze toczy. Często nie może już zawrócić do punktu zwrotu. A musi wrócić do punktu zero, bo inaczej będzie się tułał w rozpaczy i biedzie w nieskończoność. Do tego odwołuje się wiele terapii, że nie ciągnie się rozpaczy w nieskończoność próbując budować na błędach przeszłości, tylko wraca do punktu zwrotu, żeby się odkopać. Niestety zbyt często zamiast powrotu do punktu zerowego, próbujemy odkopać się z tego punktu, do którego zabrnęliśmy, nie zdając sobie sprawy, że wcale się nie odkopujemy, a tylko głębiej zakopujemy.

        Polityczne i geopolityczne skutki wojny są często nie do przewidzenia, z reguły również nie dają możliwości odwrotu. W określonej ramie oczywiście. Bo sam fakt, że to US walczy o utrzymanie hegemonii świata, a za przeciwników ma nie tylko Rosję, ale i wzrosłe do nieba Chiny, nie jest niczyją tajemnicą. Skoro zapowiadany od lat konflikt na Pacyfiku (między Stanami a Chinami) jest nie do uniknięcia – jest to tylko kwestia czasu – to jasne jest, że chodzi o osłabienie przeciwnika, który może w tym konflikcie mieszać. Nie trzeba być wielkim wojennym strategiem, że to o osłabienie Rosji chodzi. Takie powolne upuszczanie krwi kosztem Libii, Syrii, Gruzji, Afganistanu, a obecnie Ukrainy. Tak osłabić, aby nie miał mocy bycia partnerem Chin.

        A nie zapominajmy lekcji z historii. Jak już wspominałam, żadne z mocarstw wchodzących w konflikt 1-szej Wojny (powszechnie nazywanej Wielką Wojną – Great War) nie przewidywało nie tylko upadku swojego mocarstwa, ale i swojej dynastii. Do Austro-Węgier, Rosji przedrewolucyjnej i Niemiec wraz z rządzącymi dynastiami Habsburgów, Romanowów i Hohenzollernów należy dodać Osmańską Turcję. Ach i oczywiście nie wolno pominąć włączenia się w działania wojenne Stanów Zjednoczonych (dopiero w 1917 roku). To na gruzach tych mocarstw utworzono wiele państw narodowych, między innymi Polskę. Tak, byliśmy jednym z wielu. Natomiast niewielu z tych nowych państw udało się przetrwać. I tu trzeba oddać kredyt wcześniejszym pokoleniom naszych rodaków – i romantykom, i pozytywistom – że dzięki nie pogrzebaniu  ‘sprawy polskiej’ udało się wskrzesić Polskę, ale i ją utrzymać. To dzięki ideom pozytywistycznej pracy od podstaw udało nam się być nieźle przygotowanym. Przetrwaliśmy całe 21 lat zanim nasi wrogowie ponownie postanowili o naszej zagładzie w 1939 r.

        A teraz?  O co (i komu) w tej wojnie na Ukrainie chodzi? I co z tego wyniknie?

        Pamiętajmy również o tych, którzy są największymi ofiarami wojen. I tym musimy pomagać. Nie wolno zapominać również, że na wojnie zawsze ktoś zarabia. I to te siły będą napędzać skalę konfliktu. Więc nie pytajcie mnie co z tą wojną?  Podobnie jak nie pytajcie mnie co z tym covidem. I tu, i tu, może być i tak, i tak, a wszystko poparte odpowiednimi autorytetami. Kiedyś w końcu, wtedy kiedy to nie będzie już ściśle tajne, ktoś (jakiś historyk?) się dowie.

        W końcu dotarła na moje biurko książka Sławomira Cenckiewicza ‘Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943-1991’, wydawnictwo ZYSK IS-KA, 2011. Na wewnętrznej stronie okładki jest list z roku 1977 pisany cyrylicą (potrafię przeczytać, bo w Polsce przymusowo uczono mnie języka rosyjskiego przez wiele lat) z polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej podpisany przez generała Czesława Kiszczaka (też cyrylicą). Wszyscy o tym wiedzieliśmy, że ruscy rządzą, ale niewielu, prawie nikt na moim poziomie, miało tego dowód. Historia lubi się powtarzać, ale nigdy dokładnie, i każda wojna jest unikalna i jedyna. I każda nowa. A odpowiedzi na pytanie ‘Co z tą wojną? nie mam, choć zbieram wszystkie informacje z wielu stron. I nie tylko ja nie mam jasnej odpowiedzi. Jak to na wojnie. Ach, przepraszam pan Ziutek wie. Pan Ziutek także wszystko wie o covidzie. Wiem, bo mnie ciągle poucza.

Alicja Farmus

Toronto, 9 października, 2022