Były urzędnik oskarżony o defraudację 11,6 miliona dol. z prowincyjnego funduszu przeznaczonego na świadczenia z tytułu COVID-19 może usłyszeć nowe zarzuty. Prowincja podejrzewa, że Sanjay Madan miał swój udział w kradzieży jeszcze co najmniej 30 milionów. W tym wypadku miałoby chodzić o branie łapówek na szerszą skalę.

Do tej pory mówiło się o tym, że Madan, jego żona i ich dorośli synowie oraz jego wspólnik Vidan Singh przelewali pieniądze z programu Support for Families na kilka kont bankowych. Rodzina Madana twierdzi, że nic nie wiedziała o tych operacjach.

Nowe zarzuty dotyczą przyjmowania milionowych łapówek za zlecanie prac w ramach projektów IT. Łapówki brali ponoć Madan, Singh i cztery inne osoby (inne niż żona i dzieci oskarżonego). Madan podobno zeznał przed sądem, że rząd płacił firmom za oddelegowanie pracowników, a potem te firmy przekazywały część pieniędzy oszustom. Madan zaznaczył, że kwoty kontraktów nie były naciągane i wszystko mieściło się we wcześniej zatwierdzonych granicach.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Jak dotąd żadne z zarzutów stawianych Madanowi nie zostały udowodnione w sądzie.