Federalna rada pracy zwróciła uwagę na niską frekwencję i pewne „budzące poważne obawy” nieprawidłowości związane z głosowaniem, które doprowadziło w minionym tygodniu do strajku ponad 100 000 pracowników sektora publicznego. Rada zauważyła, że Public Service Alliance of Canada niewłaściwie poinformowało swoich członków o skróceniu okresu głosowania o osiem dni i przesunięciu terminu z 19 na 11 kwietnia. Tylko około 35 proc. członków oddziału negocjującego (38 207 osób) oddało głosy, a 80 proc. z nich było za strajkiem.

Członkowie związku zostali poinformowani o głosowaniu e-mailem 23 stycznia. Głosowanie rozpoczęło się 22 lutego. Rada odkryła jednak, że związek nie ma poprawnych adresów 15 000 swoich członków. Te osoby dostały później powiadomienie listowne, które jednak zostało wysłane przed skróceniem terminu. Wiadomości o skróceniu głosowania pojawiały się w mediach społecznościowych, ale zdaniem rady w niewystarczającym stopniu przyciągały uwagę czytelników.

Przewodniczący związku, Chris Aylward, nie ujawniał wcześniej, ilu członków zagłosowało za strajkiem. Stwierdził tylko, że była to „zdecydowana większość”.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Rada pracy zajęła się sprawą po otrzymaniu skargi od urzędnika publicznego, który wnioskował o unieważnienie wyników głosowania. Składający skargę nie miał możliwości oddania głosu.

Rada nie przychyliła się do wniosku twierdząc, że wynik z dużym prawdopodobieństwem nie byłby inny, nawet gdyby związek właściwie poinformował członków. Poparcie dla strajku ogólnie było bardzo duże. Stwierdzone uchybienia budzą jednak poważne obawy. Związek miał prawo do skrócenia czasu głosowania, jednak powinien podjąć większy wysiłek w kwestii informowania.