Kontynuacja z poprzedniego numeru

         Tych sojuszników w Europie jest bardzo niewielu. No i to jest też oczywiście element związany z Unią Europejską, chyba to, co państwo widzicie. Stąd nie wiem, czy tak dobrze widać, że Unia Europejska zamienia się w superpaństwo. Przyspieszenie tego procesu jest nieprawdopodobne. Unia Europejska rodziła się z dwoma wizjami. Z jednej strony była wizja Roberta Schumana, sługi Bożego już teraz, od zeszłego roku, chociaż Robert Schuman też chciał bardzo zjednoczonej Europy. To nie jest tak, że on chciał takiej całkowicie Europy narodowej. Ale po drugiej stronie był Walter Spinelli, komunista włoski, którego Mussolini osadził na wyspie Ventoteno i ten napisał tam manifest. To ten manifest można streścić słowami jedna partia europejska. Ta partia będzie wiedziała, co jest dobre dla Europy;

        Dla Europy jest ważne, żeby Europa była jednym państwem; żeby narodowość była jedynie folklorem lokalnym, ale żeby istniało jedno państwo i jedna partia. Ale nie ludziom nie można mówić wprost, ludzie tego nie będą chcieli, bo nie rozumieją tej potrzeby. Musi to zrobić za nich partia metodami rewolucyjnymi. Partia wprowadzi jedność europejską, i zmusi wszystkich do tego, żeby rozpoznali to najwyższe dobro. I wydawałoby się, że taki typowy radykalny bolszewicki komunizm, łącznie z dyktaturą proletariatu. Ale co się okazuje, kiedy następuje Brexit, to Angela Merkel,  Holland, i premier Włoch wsiadają na okręt Garibaldi i płyną na wyspę Ventoteno, żeby szukać inspiracji dla nowej Europy. Jest takie zdjęcie jak cała trójka składa wieńce pod grobowcem,  Spinellieego na wyspie i co prawda Parlament Europejski czy instytucje europejskie są w dzielnicy Schumana w Brukseli, ale budynek parlamentu nosi imię Spinelliego i jego pomnik tam stoi. I nie mam wątpliwości już, jaka Europa jest budowana. Budowana jest Europa superpaństwa, alter ego Spinelli, bo mamy tę kastę eurokratów, którzy są właśnie tą partią, o której pisał Spinelli. Oni nie muszą już czerwonego sztandaru podnosić. Mają swój sztandar. Nikt już nie przypomina o tym, że sztandar europejski jest z 12 gwiazd. Przecież to jest Maryjny znak. Niedawno na naszej konferencji  pokazywałem taki witraż z katedry w Strasburgu; witraż, który z 1956 roku, Najświętsza Maryja Panna, a nad nią flaga europejska, niebieski fragment tego witraża. Dwanaście złotych gwiazd nad Najświętszą Maryją Panną w Strasburgu. No i na dole napis Dar Rady Europejskiej.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        W 1956 roku Rada Europejska podarowała katedrze w Strasburgu witraż z Najświętszą Maryją Panną  w wieńcu z gwiazd dwunastu. Takie były początki za czasów jeszcze Schumana. Na stronach europejskich o tym darze oczywiście nic nie znajdziemy. Można to znaleźć jedynie i wyłącznie na napisie na witrażu. Czasami tą historię przypominamy, ale dzisiaj oczywiście tego typu wątki w Europie są zakazane. Przywoływanie tożsamości religijnej jest całkowicie wykluczone, więc mamy ten problem. Totalne przyspieszenie. To przyspieszenie korzysta z dwóch elementów. Jeden to jest konferencja o przyszłości Europy prowadzona przez Guy Verhofstadta. To jest ten człowiek, który mówił, że w Warszawie na Marszu Niepodległości maszeruje 60 tysięcy neonazistów. Guy Verhofstadt przeprowadził tzw. konferencję o przyszłości Europy.  To był taki pomysł, że wszyscy Europejczycy teraz konsultują, jaka ma być Europa w przyszłości, stworzono model konsultacji typowo bolszewicki, to znaczy od najniższego poziomu gmin w Europie można było konsultować się przez internet i potem na każdym poziomie filtrem tego, co przejdzie na wyższy poziom, byli urzędnicy europejscy.

         To wygląda w ten sposób, że jakiś rolnik w Grecji poskarży się, że ma daleko do szpitala, a po odpowiednim filtrowaniu będzie wniosek w dokumencie, że lud Europy żąda, aby Unia Europejska przyjęła w swoje kompetencje służbę zdrowia. Tak wygląda raport Guy Verhofstadta, który mówi, że Europa powinna przejąć więcej kompetencji. Powinno się zablokować możliwość wycofania z decyzji przez poszczególne państwa; powinny być wspólne listy wyborcze europejskie, a nie narodowe. Parlament Europejski powinien mieć moc legislacyjną stanowienia prawa dla całej Europy. Parlament Europejski, które swoją drogą dwa razy już potępił Ordo Iuris w swoich rezolucjach.

        Drugi element bardzo niebezpieczny to jest to, co się dzieje od 2020 roku, czyli mechanizm warunkowości i potem fundusze covidowe. To są dwa elementy, które wprowadziły coś, czego brakowało; brakowało groźby sankcji, tej sankcji, którą Europa może stosować wobec państw nieposłusznych. Najpierw sami im oddaliśmy tę możliwość w ramach mechanizmu warunkowości. Powiedzieliśmy, że jeżeli uznacie, że u nas jest niepraworządnie; konia z rzędem temu, kto powie, co to znaczy, że jest niepraworządnie,  to możecie nam wszystkie fundusze zabierać.

        A potem instrument odbudowy, czyli ten instrument funduszy pocovidowych, gdzie wszyscy się zadłużyli, a dostaną tylko ci, którym będzie chciała dać Komisja Europejska.

        To nie jest tak, że tylko Polska i Węgry; większość państwa się nie dostała. To jest tak, że Komisja Europejska gra ze wszystkimi i ma taką pozycję, że może ze wszystkimi państwami Europy pogrywać, bo ; taką pozycję jej oddaliśmy.

        Tym niezbyt optymistycznym akcentem będę, będę kończył, otwierając się na państwa pytania. Powiem tylko, że w tym wszystkim jest wielka nadzieja, to znaczy idzie odnowa konserwatywna w Europie. W bardzo wielu państwach te emocje konserwatywne suwerennościowe narastają. Wybory w tym roku będą kluczowe dla tego, co się stanie w najbliższych latach.

        To nie tylko oczywiście Węgry, gdzie możemy mieć różne z nimi przejścia, takie czy inne, ale to jest stabilny sojusznik w Europie Środkowej, dzięki któremu nie ma nałożonych sankcji na Polskę, bo zawsze jest tym, który ratuje. I to są nie tylko Włochy czy potencjalnie Francja, może być Hiszpania za jakiś czas, czy Szwecja. Coraz więcej państw zaczyna wkraczać na te ścieżki konserwatywne.

        Czy się da naprawić Unię Europejską? Ja osobiście jestem zdania, że nie, ale co się da zrobić? No, da się ewentualnie wrócić do koncepcji jakiegoś rodzaju wspólnoty gospodarczej, która będzie służyła naszej gospodarce, która będzie służyła Europie w zakresie obronności, ale która niekoniecznie zacznie nam wchodzić na głowy w tych obszarach, które są najbardziej efektywnie zarządzane na poziomie lokalnym, bo Unia Europejska kiedyś to sprawdzaliśmy, ma znacząco, więcej kompetencji niż jakikolwiek rząd federalny w państwie federalnym. Więc to naprawdę jest daleko idące nadużycie.

        W tym wszystkim staramy się, żeby Instytut Ordo Iuris był aktywnym uczestnikiem; wszystko wokół tych haseł życie, rodzina, wolność, suwerenność, chrześcijańskie dziedzictwo narodu.

        Gorąco wszystkich państwa zapraszam też do wspierania Instytutu.

 Pytania z sali

– Panie Mecenasie, bardzo często władze takich państw jak Kanada czy Stany Zjednoczone recenzują debatę publiczną w Polsce, opowiadając się po stronie ideologii gender. Są listy ambasadorów,  itd. Itd. Czy nie czas na to, żeby polskie władze, ale też polskie organizacje recenzowały zmiany prawne, które są wprowadzane w Stanach Zjednoczonych czy w Kanadzie, gdzie,   trzeba przyznać, jest duże pole do popisu, bo wszyscy boją się te zmiany krytykować, a Kanada stosuje swego rodzaju  imperializm aksjologiczny, narzucając swoje wartości wszystkim krajom świata.

        Pan mówił o pomocy, a właśnie to jest bardzo charakterystyczne w krajach afrykańskich czy południa generalnie, że to jest pakiet, który idzie razem z tak zwanym zdrowiem reprodukcyjnym, które zawiera właśnie „prawo”  do aborcji jako takiej. Czy nie trzeba z większą stanowczością  mówić – jesteście w błędzie,  to nie jest żaden postęp. To jest właśnie tego rodzaju imperializm, na który wiele ludzi w Afryce zaczyna zwracać uwagę, że to jest tak, jak kiedyś kolonizatorzy postępowali?

– Jestem święcie przekonany, że to, w jaki sposób Unia Europejska uzależnia teraz pomoc humanitarną albo nawet umowy handlowe od realizacji europejskiej perspektywy praw człowieka przez państwa Południa, to jest po prostu nowa formuła kolonializmu.

        Często, kiedy rozmawiam z przedstawicielami chociażby uczelni indyjskich, to otwiera mi oczy na to, że my mamy to samo doświadczenie, to znaczy Polska ma też doświadczenie kraju skolonizowanego. My przez 123 lata byliśmy ofiarami, byliśmy kolonią. I te doświadczenia są bardzo zbliżone pomiędzy nami a bardzo wieloma państwami na świecie. Ta dominacja metropolii na wielu poziomach jest czymś podobnym i to nam pozwala na trochę inaczej rozmawiać z Południem.

        Polska jeszcze tego nie wykorzystuje, nie czuje jeszcze tego, tej możliwości, ale też mamy ten problem, że Polska – a mówiąc Polska, mam na myśli dzisiaj rządzących –  jeszcze nie mają tej śmiałości, to być może jeszcze nie to pokolenie jest – nie mają tej śmiałości, żeby jak równy z równym rozmawiać z takimi państwami, jak Kanada. Już nie mówiąc o rozmowie z hegemonem, ze Stanami Zjednoczonymi; mówimy o rozmowie z Kanadą, z Norwegią. Pamiętam, że kiedy pisaliśmy raport o Barnevernet, to dla mnie było oczywiste, że zorganizowałem taki round table w Oslo  zaprosiliśmy przedstawicieli Palestry, ludzi z praw człowieka, z różnych organów i rozmawialiśmy na temat problemów z prawami człowieka w Norwegii. I potem to znalazło się w sprawozdaniu, no bo inaczej nie może powstać rzetelny raport.

        To, że myśmy to zorganizowali jako Polacy, było na czołówkach gazet w Norwegii. Oni byli porażeni tym, że ktoś im organizuje to, co oni od dawna organizowali w Polsce, czyli że ktoś zrobił okrągły stół z ludźmi, którzy się skarżą na łamanie praw człowieka w Norwegii i Polacy tego wysłuchują i będą potem raporty pisać o tym. Tylko że znowu, tego nie zrobił polski rząd. I o ile nie oczekiwałbym, że polski rząd będzie jakiś bardzo konfrontacyjny sposób recenzował działania rządu federalnego Stanów Zjednoczonych, bo trzeba zachować trochę powagi i trzeba by było do takich decyzji przynajmniej zbudować koalicję, żeby to miało większe znaczenie, to w relacjach z Kanadą, z Norwegią, z Francją, z Niemcami Polska może bez problemów w tego typu relacje wchodzić.

        Co więcej, można budować sojusze. Dla nas oczywistym sojuszem aksjologicznym jest sojusz Europy Środkowej, czyli właśnie to Trójmorze, bo naprawdę z Bułgarią, Rumunią, Węgrami z krajami bałtyckimi łączy nas bardzo wiele w kwestiach obrony rodziny, w kwestiach przywiązania do pewnych podstawowych aksjologicznych zasad, takich jak prywatna własność czy wolność akademicka, czy wolność słowa.

        Wychodząc z tej pewnej wspólnoty regionalnej, dlaczego mielibyśmy nie powołać jakiegoś wspólnego ciała, które by również zaczynało w ten sposób recenzować to, co się dzieje za granicą?

        Chociażby pamiętam takie moje spotkanie z panią ambasador Holandii, kiedy po takim miłym tête-à-têtet powiedziałem, że wyrażam głębokie zaniepokojenie nowymi informacjami ministra zdrowia Holandii, które zamierza poszerzyć tak zwany protokół z Groningen, umożliwiający eutanazję, poprzez umożliwienie eutanazji dzieci pomiędzy 3 rokiem a dwunastym rokiem życia. I to był  ewenement, że ktoś to powiedział w rozmowie.

        Dlaczego to mówię? Bo wiem, że jeżeli ktoś się chce ze mną spotkać, to po to, żeby złożyć potem raport, co myśli społeczeństwo obywatelskie w Polsce, do swojego rządu. Jak ja tego nie powiem to nie będzie tego w sprawozdaniu do rządu holenderskiego, więc moją rolą jest powiedzieć; wydaje się, że byłem pierwszą osobą, która to powiedziała, bo potrzeba tego elementu  śmiałości. Wciąż jeszcze u nas pokutuje taki kompleks,  kompleks po prostu.

– Dopytam jeszcze. No właśnie, bo przecież Kanada finansuje na przykład pewne rzeczy w Polsce, organizacje NGO, które wpływają na kształt debaty publicznej w Polsce. Czy nie byłoby dobrze, gdyby na zasadach bilateralnych Polska finansowała również np. ruch obrony życia w Kanadzie?

        – Czytamy sobie w myślach, ja już w 2016 roku pamiętam moje spotkanie z nowo uformowanym wtedy rządem i powiedziałem im, że to nie wymaga wielkich pieniędzy, bo wystarczy, że oni wyślą 10 tysięcy dolarów i już będzie skandal.

        Chodzi o to, żeby powołać jakiś fundusz i niech to będzie Fundusz Odbudowy Rodziny czy Fundusz Promocji Małżeństwa i Rodziny, fundusz, do którego będą mogły wnioskować NGOs z całego świata i będą mogły dostawać dotacje na prowadzenie działalności na rzecz małżeństwa, rodziny i życia. I nie chodzi o to, żeby je finansować w pełni. Nie jesteśmy jeszcze tak bogatym krajem, często w bardzo wielu krajach, to organizacje naprawdę mają problemy z finansowaniem. Niechże taka organizacja dostanie dziesięć czy dwadzieścia tysięcy dolarów na zorganizowanie jakiegoś jednej konferencji, gdzie będzie powiedziane, że finansujący jest Polski Fundusz Życia, Rodziny i Małżeństwa. To jest marka.

        Oczywiście troszkę ten pomysł potem nam ukradł Viktor Orban, bo Węgry budują bardzo wyraźnie swoją markę konserwatywną. I oczywiście one sobie są w stanie budować markę troszeczkę bardziej niszową niż Polska. Polska pod wieloma względami musi mieć markę bardziej globalną niż Węgry. Też skala naszych ambicji musi być bardziej globalna niż skala, skala ambicji, bądź co bądź pod względem ludności,  jesteśmy jak Kanada.

        To są zupełnie inne poziomy. Ale Węgry zbudowały sobie markę konserwatywną w ten sposób, że są rozpoznawalne, jako taki ośrodek konserwatywnej myśli. Oni zapraszają profesorów z całego świata, którzy na pół roku czy na rok tam przyjeżdżają. Oczarowani konserwatywną postawą Węgier wracają do swoich krajów i stają się naturalnymi ambasadorami, rzecznikami w Stanach Zjednoczonych z uczelni, nawet takich jak Notre Dame.  Tam jest jednak w ten sposób też prowadzona, taka polityka dyplomatyczna, promocyjna. U nas tego trochę brakuje, nie tylko na tym poziomie regionalnym Międzymorza, ale też na tym poziomie globalnym.

 (…)