Dziś coś z ryb. Czyli doświadczenie praktyczne z przedmiotu “propedeutyka kształtowania formy”.
Treść ta sama co zawsze (tu uśmiech), boć tradycja to, wiadomo, tradycja – czyli rzecz nie do przecenienia. Zwłaszcza gdy chodzi o zasypywanie wądołów upodlenia wspólnoty niegdyś wielkiej, a dziś tłamszonej do postaci peryferyjnego, unijnego wasala, pozbawionego świadomości zniewolenia.
A kto winien jest zbrodni na poczuciu odpowiedzialności narodowej Polek i Polaków? Ludzie złej woli i ich czyny, skutkujące niewiedzą rodaków w obszarze dotyczącym wartości. Aksjologii. Epistemii, generalnie rzecz ujmując. Gdy źródło wysycha, korzenie dębu również umierają. Tak, że ten, tego: proszę śledzić temat uważnie. Jak powiada młodzież: sfokusować się proszę.
***
“Tygodnik Powszechny”, w kontekście nadania godności kardynalskiej polskiemu arcybiskupowi, przemawia ustami księdza Adama Bonieckiego: “Arcybiskup Grzegorz Ryś nie jest typowym biskupem. Franciszek wyszukuje ludzi, którzy sposobem myślenia są mu bliscy, nie są niewolnikami starych formuł”.
Niewolnikami starych formuł – pamięć mnie myli? – byli starożytni. Egipcjanie. Grecy. Kartagińczycy. Rzymianie. Ludy Pacyfiku. Aborygeni australijscy. Niewolnikami starych formuł są ortodoksyjni Żydzi. Chrześcijanie katolicy. Czy można być żydem, przyjmując nauczanie Ukrzyżowanego sprzed dwóch tysięcy lat? A katolikiem czy można być, odrzucając nauczanie Zmartwychwstałego? To sprzed dwóch tysięcy lat?
Drugi aspekt: co właściwie oznacza, gdy ks. Boniecki mówi: “Franciszek wyszukuje ludzi, którzy sposobem myślenia są mu bliscy, nie są niewolnikami starych formuł”. Czy to nie tak przypadkiem, że musi wobec tego wyszukiwać właśnie spośród niewolników tychże “starych formuł”? To jest takich, którzy owe formuły odrzucają? Czy z nowych dobiera?
I aspekt trzeci: proszę zamienić “stare formuły” na “stare przekonania”. Kto jak kto, ale i “Tygodnik Powszechny” pod księdzem Bonieckim, i sam ksiądz Boniecki wiedzą, jak używa się słów. I jakich słów. I w jakim celu. Mam rację?
***
By w wątku konfesyjnym zostać jeszcze chwilę, przypomnienie. Oto Jarosław Kaczyński wywarczał słów parę podczas XXXII Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę. I doczekał odpłaty. Prezesowi odwarknął (de facto odpyskował, tego jednak napisać mi nie wypada), prymas Polski, arcybiskup Wojciech Polak: “Nie słyszałem o paragrafie, który umożliwia czy akceptuje użyczenie politykom ambony. Kościół to nie miejsce na wiec czy agitację polityczną. To przestrzeń modlitwy i celebracji Eucharystii”. Jak zauważył dalej prymas, rolą Kościoła i duchownych podczas kampanii wyborczej jest: “Branie współodpowiedzialności za społeczeństwo, kształtowanie sumień i wskazywanie fundamentalnych zasad mających swoje źródło w Ewangelii”. No dobrze, a czy nie to właśnie winniśmy uważać za działanie na rzecz dobra wspólnego, więc za politykę? Jak można z wysokości urzędu prymasowskiego wmawiać narodowi – wbrew prawdzie! – że: “Nigdy nie powinniśmy mieszać się w bieżącą politykę ani robić cokolwiek, co naraziłoby nas na taki zarzut”?
I w tym momencie zamykamy temat, zaglądając jeszcze do wydanych w 1887 roku “Stu zdań dwuwierszowych” księdza Adama Stanisława Krasińskiego (1810-1891), by zacytować dwuwiersz o treści: “Ten kto rozbrat uczynił z sumieniem i z Bogiem / Nad wszystkich wrogów gorszym jest ojczyzny wrogiem”.
***
Nawijają nas na makaron. Wróć, makaron na nas nawijają. Na uszy nasze. Makaron jedynie słuszny, makaron nitki, prosto z gara. Długaśne to, a gorętsze ponoć od diablego wrzątku. Mało tego, w głowy nasze uszami wtłaczają kisiel propagandowy, jak mieloną kukurydzę w przełyki wtłacza się gęsiom, te ostatnie przerabiając w finale na przesmaczne wątróbki. “Polska nie zgodzi się na import ukraińskiego zboża po 15. września” – rzecze wadza nasza najukochańsza. Władza znaczy. Minister rolnictwa tłumaczy jak kozom jakimś, głupim, co głupią trawę skubią na granicy stanów (Idaho z Wyoming dajmy na to): “Unia musi zbudować odpowiednie narzędzia”.
Aha, musi. A jak nie zbuduje? Jak zbudować nie zechce? W takim razie premier Morawiecki stanie na granicy osobiście i nie wpuści transportów? “Po moim trupie!” – wrzaśnie, już za dwa dni, rozdzierając pierś? Czy tam koszulę na piersi? Na co rzecz jasna Paryż i Berlin ramionami wzruszą, Bruksela zaś wykrzywi się lekceważąco. Ale tak, żeby Warszawa dostrzegła uprzejme potakiwanie. Zboże natomiast po trupie Morawieckiego pojedzie dalej, co tam. To znaczy: co tam ukraińskim oligarchom zbożowym po premierze Morawieckim.
Podsumowując wątek: od urodzenia każdemu nawijają na uszy makaron jedynie słuszny, do tego kisiel propagandowy wtłaczając… – i tak dalej, via media. Mieliby nie nawijać i nie wtłaczać, pyta ktoś? A to czemu? Inaczej: winni zbrodni na poczuciu odpowiedzialności narodowej Polek i Polaków są ludzie złej woli i ich czyny, skutkujące niewiedzą rodaków w obszarze dotyczącym wartości. Aksjologii. Epistemii, generalnie rzecz ujmując. Gdy źródło pewności wysycha, sycące się zdrojem korzenie dębu również umierają. A wraz z nimi umiera drzewo wspólnoty.
Krzysztof Ligęza 
Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl