Psalm J 6, 68c 
Słowa Twe, Panie, dają życie wieczne. 
Prawo Pańskie jest doskonałe i pokrzepia duszę, 
świadectwo Pana jest pewne, nierozważnego uczy mądrości. 
Jego słuszne nakazy radują serce, 
jaśnieje przykazanie Pana i olśniewa oczy. 
Słowa Twe, Panie, dają życie wieczne.

Gdzie szukać prawdy w obecnym zwariowanym świecie, gdzie prawdę można po prostu demokratycznie przegłosować, albo mniejszościowo wymusić.
Odwołałam się do psalmu 6, bo coraz częściej muszę się odwoływać do solidnych praw, aby w tym obecnym świecie po prostu całkiem się nie dać skołować.
Gdzie jest prawda w zmianie nazwy centralnego punktu Toronto Yonge&Dundas? Obecnie to miejsce nazywa się plac Sankofa. Nic to, że 72% torontończyków było przeciwko zmianie nazwy z Dundas Square. Prawie cały board zajmujący się zmianą nazwy zrezygnował w imię protestu przeciwko przyjęciu nowej nazwy. Wszystko było w rękach burmistrza Toronto Oliwii Chow. A ta miała w nosie to co ludzie myślą i dopuściła do zmiany, O genezie tego słowa sankofa, napisano wiele. Nie jest ono słowem kanadyjskim, ani angielskim, ani francuskim, ani jednym z języków rdzennych mieszkańców Kanady, ani językiem stworzonym z prawie 200 języków występujących w tym mieście. Jest to słowo z Ghany i już. Ktoś miał taki kaprys, ktoś się sprzeciwił, ktoś przegłosował, a ta i tak zrobiła swoje. Bo ma władzę, i dała znać zaraz na początku po wyborze na burmistrza, że użyje tej władzy tak jak chce. Trudna sprawa, bo tu nawet 70% torontończyków nie było w stanie przeważyć szali prawdy.
My (torontończycy) mamy swoją władzę, a burmistrz ma swoją. I co z tego że jej akceptacja spada na łeb na szyję? Do wyborów daleko. Ludzie otumanieni marihuaną zapomną za kilka lat.
Po wizycie w Stanach Zjednoczonych prezydenta Dudy i premiera Tuska, na niwie polskich mediów ciągle jest obecny minister spraw zagranicznych Sikorski. Bardzo go eksponują, bo pewnie mu szykują jakąś grubą międzynarodową nominację. Ale w Stanach, pomimo jego amerykańskich koneksji i tego, że był w delegacji rządowej (zawsze koło Tuska), ledwo o nim wspomniano. Gdzie więc leży ta prawda kim jest ten facet, której tak łakniemy jak kania dżdżu?
W ostatnim numerze Gońca (12) pisałam o tym, że Polonia się mało (albo wcale) nie zajmuje sprawą miejsc czci ukraińskich oddziałów SS Galizien. Był taki pomnik na cmentarzu św. Wołodymyra w Oakville, gdzie taki obelisk ku chwale SS Galizien był  postawiony w latach 80-tych. Obecnie go nie ma, bo został zdjęty do remontu. A Polonia milczała i milczy.
Poprawiono mnie, że w 2020 roku (to już ponad trzy lata temu) żydowska organizacja B’NAI BRITH wydała komunikat z prezesem Zarządu Głównego Kongresu Polonii Kanadyjskiej Januszem Tomczakiem w sprawie tego obelisku w Oakville. Owszem jest ta odezwa na stronie internetowej ZG KPK, jak i BNAI BRITH. Podaję fragment:
‘July 27, 2020
B’nai Brith Canada
TORONTO – B’nai Brith Canada and the Canadian Polish Congress are jointly calling for the removal of a memorial at Oakville’s St. Volodymyr Ukrainian Cemetery that glorifies Nazi German collaborators.’
Jako aktywny członek Gminy 1-szej Związku Narodowego Polskiego w Kanadzie, nie wiedziałam o takim liście wysłanym przez ZG KPK i jego prezesa Janusza Tomczaka do B’Nai BRITH. Może przeoczyłam? Bardzo mnie to interesuje, kto zainicjował wspólne wystąpienie, i w związku z tym zwróciłam się z takim zapytaniem do ZG KPK. Zobaczymy co mi odpowiedzą. A dowodzi to jednego, że do rozpowszechniania prawdy trzeba podejść systematycznie i profesjonalnie.
Jeśli o pomocy przez Polaków Żydom mówimy tylko w domu, to jest to nasza prawda nie wydostająca się poza nasze środowisko. I my jakoś od lat nie potrafimy się z tym przebić w świat. Tu potrzebna jest nie partyzantka, tylko profesjonalne działania sięgające źródeł rządu polskiego. Taka obrona imienia Polski i Polaka musi być strategicznie pomyślana i realizowana. Z dużym całościowym budżetem, bo inaczej nasz głos się nie przebije, zagłuszany profesjonalną tubą innych racji.  Niestety, przegrywamy tę wojnę informacyjną.
A potem, jeśli ktoś niespodziewanie (dla nas oczywiście), stanie po naszej stronie, to tego nie dostrzegamy.
Tak jak ledwo, ledwo dorastamy do protestu przeciwko pomnikowi ku czci SS Galizien, który wyrósł nam pod nosem w Oakville. Jeśli o naszych sprawach nie będziemy sami pamiętać i o nich przypominać, to tak jakbyśmy się z tą zakłamaną historią zgadzali. Dotyczy to Żołnierzy Wyklętych, Mordu Katyńskiego, rzezi na Wołyniu i w Galicji Wschodniej – wymieniając tylko kilka. Nie wolno nam  naszej historii przemilczeć. Jeśli zgodzimy się na milczenie, to godzimy się na wymazanie z historii.
A jeśli nam ktoś w tym pomaga, to zbyt często to ignorujemy. Szerokim echem odbiła się w świecie wypowiedź Jonathana Glazera, reżysera filmu o naczelniku obozu w Auschwitz Rudolfie Hessie ‘The zon of interest/Sfera interesów’. Jest to film na podstawie powieści Martina Amisa z roku 2014 o życiu rodziny – żona, dzieci, goście, krewni, znajomi –  Hessa tuż za murem obozu Auschwitz.
Po zdobyciu Oscara za najlepszy film, Jonathan Glazer  odniósł się do  sytuacji w Gazie, gdzie Izrael prowadzi wyniszczającą wojnę przeciwko Palestyńczykom po terrorystycznym ataku na Izrael w październiku zeszłego roku. Glazer powiedział o tym otwarcie, za co zebrał burzę braw z widowni.
Potem jedna grupa żydowskich artystów z Hollywood go potępiła, a potem inna grupa żydowskich artystów stanęło po stronie Glazera. Glazer sam jest Żydem, Brytyjczykiem. To i pewnie go spotka lżejsza szykana za antysemityzm. Glazer zakończył swoje oscarowe przemówienie pytaniem ‘How do we resist?/Jak się opieramy’, przytaczając przykład Polki Aleksandry Bystroń-Kołodziejczak, która pomagała Żydom w Auschwitz ryzykując swoim życiem.
Glazer spotkał się z panią Aleksandrą i to jej dedykował swoje wystąpienie. Tym samym cały świat dowiedział się, że byli Polacy, którzy nieśli pomoc Żydom, ryzykując swoim życiem. Wiele stacji tego ostatniego wątku o Polce już nie puściło. A my? Czy jest chociaż jedna organizacja, czy chociaż jedna osoba, która mu za to przypomnienie o pomocy i poświęceniu Polaków podziękowała? Tutaj słowa jednych są przeciwstawiane słowom innych, a prawda historyczna zbyt często się nie liczy. Dlatego jest to tak ważne, że całe przemówienie oscarowe Glazera zostało dedykowane Polce Aleksandrze Bystroń-Kołodziejczyk, jako przykładowi jak się bronić przed złem. Pod osłoną nocy podjeżdżała pod obóz na rowerze i dzieliła się z więźniami tym co miała: jabłkami, ziemniakami, burakami.
Każdy z nas jest odpowiedzialny za walkę ze złem, w takim wymiarze i zasięgu jak może. I tylko wtedy słowa Pana Naszego mają życie wieczne.

Alicja Farmus  Toronto, 
Palmowa Niedziela, 2024

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU