“Skoro w kwestiach zasadniczych nie możemy się dogadać, to trzeba się będzie rozstać” — napisał dziś wieloletni publicysta “Gazety Wyborczej” Konstanty Gebert w artykule “Moje pożegnanie”. Powodem rozstania stało się określenie przez autora broniącego Mariupola Pułku Azow jako “neonazistowski”, na co nie zgodziła się redakcja.

 

“W tym miejscu miał się, jak co tydzień, ukazać kolejny, 1061. już tekst z cyklu »Prognoza pogody«, poświęcony tym razem sprzecznościom politycznej retoryki prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Ale się nie ukaże: ukraiński batalion Azow, walczący bohatersko w obronie Mariupola, określiłem w nim mianem »neonazistowskiego«, co Redakcja uznała za niedopuszczalne. Ja z kolei nie zgodziłem się na zastąpienie tego terminu słowami »skrajnie prawicowy« itp., a za niedopuszczalną uznałem samą taką ingerencję. Skoro zaś w kwestiach zasadniczych nie możemy się dogadać, to trzeba się będzie rozstać” — napisał autor, który swoje teksty pod pseudonimem “Dawid Warszawski” publikował na łamach GW od blisko 33 lat.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Jak dodał, do podobnej sytuacji doszło w przeszłości, ale obie strony uzgodniły, że teksty bez ingerencji redakcji będą podpisywane notką: “Dawid Warszawski jest byłym redaktorem naczelnym żydowskiego miesięcznika »Midrasz«”, co miało wyjaśniać określone poglądy autora na kwestie bliskowschodnie.

Na koniec Konstanty Gebert stwierdził, że konspiracyjny pseudonim “przy tej okazji wysłać trzeba będzie na emeryturę”. Pseudonim “Dawid Warszawski” powstał w latach 80., gdy Gebert pisał do podziemnego “Tygodnika Solidarność”