Marcin Baraniecki: Tryptyk Podkarpacki: KASA (9)

0
- Spokojnie, spokojnie - Roma była wyraźnie wzburzona - Karol - przeczytaj to jeszcze raz! I Karol przeczytał. Słowo po słowie. Wszyscy komentowali, głosy podniesione,...

Marcin Baraniecki: TRYPTYK PODKARPACKI: Grzech Szymona Kaltera (8)

0
Nawet rękę odjąć warto, żeby życie zachować... Pokażcie! Jak to przy robocie? Szymonie – przecież rzeźnikiem jesteście! - Wieprza parszywego sprawiałem. Najsamprzód to go zaszlachtowałem,...

Marcin Baraniecki: KAPO (30)

0
Dla Tadków najważniejsze jednak i najsmutniejsze było to, że Wikta cierpiała na gwałtownie postępującą demencję i coraz częściej była nieobecna.         Siedziała obłożona poduszkami na łóżku,...

Marcin Baraniecki: Dyskretny “urok” starości (38)

0
A jednak był jakiś okręt czy prom, który odpływał z Gdańska na Westerplatte i my - to znaczy mój ojciec, moje rodzeństwo i ja...

Marcin Baraniecki: KAPO (22)

0
        Przyjęty przez pana Freya telefon od Tereski był dla Kowalczuków wspaniałym, radosnym wydarzeniem i Józka zaraz pobiegła do Wikty, żeby powiedzieć i wspólnie nacieszyć...

Dyskretny “urok” starości odcinek 26

0
W czasie lekcji angielskiego rozmowy na ten temat nie wchodziły w rachubę, a poza lekcjami pan Kapusta nigdy nie wspominał żeby kogoś miał. -Sam jestem...

Marcin Baraniecki: Tryptyk Podkarpacki: KASA (8)

0
W zimie stary Mariańcio przywoził do niej parę fur lodu, który wyrąbywał na rzece. Pewnie, że nie sam. To była ciężka praca - za...

Książka Babci (27) Mamo, pluskwa! Przynieś prędko ZMP!

0
Potem nastały inne czasy. Przychodzili nowi ludzie, nie wiadomo jak nastawieni, brakowało zaufania, doszło do tego, że w mieszkaniu nie mieliśmy żadnego adresu, aby...

Baraniecki: Igraszki ze starością (2)

0
Trucki podjeżdżały, dokerzy wyładowywali przywiezione towary i przeładowywali je do podstawionych wagonów kolejowych, praca wrzała jak kipiel... Nad prawie kilometrowymi dokami unosił się duch...

Wojciech Antczak: Dziennik Błędnego Rycerza (2)

0
PIĄTEK; 16 GRUD. ‘88         Za pięć dni odlatuję do Polski, a J. po jedenastu dniach wrócił stamtąd. Zdruzgotany panującym tam brudem, smrodem i ubóstwem... Teraz...