Baraniecki: Poproszę duży winiak (5)

0
To był elegancki bar z szerokim, politurowanym blatem ze skórzanymi i mosiężnymi wykończeniami, wysokimi stołkami i trochę dziwacznym wielkim zegarem, który okalały dwa brązowe...

Marcin Baraniecki: Dyskretny “urok” starości (29)

0
Udało mi się to na szczęście całkiem dobrze i właśnie po wyjściu z tego zaliczenia dowiedziałem się od kolegów o katastrofie. To są może...

Marcin Baraniecki: Poproszę duży winiak (11)

0
-Masz mieć na niego oko - ciągnął kapitan - słuchaj wszystkiego co mówi, z kim i kiedy przychodzi, co i ile pije. Zawsze go...

Marcin Baraniecki: Dyskretny “urok” starości (35)

0
Tymczasem pokład coraz bardziej pustoszał. Stałem oparty o burtę i patrzyłem na fale. Całe szczęście czułem się całkiem dobrze, ale kołysało coraz silniej i...

Marcin Baraniecki: Poproszę duży winiak (10)

0
Kierownik sali, pan Żelazko też przestrzegał, ale w sprawach miłości co takie przestrzegania mogą w ogóle znaczyć?! Witka aresztowano w styczniu 1946. Nagle. Bez żadnego...

Igraszki ze starością (1)

0
Szanowni Państwo kontynuujemy cykl powieściowy Marcina Baranieckiego - polskiego literata mieszkającego w Oakville. Igraszki ze starością -Czy ty oglądasz telewizję przed południem? -Zdarza mi się. -A nie masz...

Marcin Baraniecki: Dyskretny “urok” starości (31)

0
Robił bo robił, ale ta robota miała w sobie coś z automatu, przyzwyczajenia czy nałogu, z którego nie można się wyrwać. Myślę, że stąd właśnie...

Marcin Baraniecki: Dyskretny “urok” starości (37)

0
Pamiętam, że wszyscy naokoło pukali się w czoło i przewidywali, że w ciągu godziny wrócę do domu zmarznięty jak sopel lodu, ale to mnie...

Baraniecki: Igraszki ze starością (2)

0
Trucki podjeżdżały, dokerzy wyładowywali przywiezione towary i przeładowywali je do podstawionych wagonów kolejowych, praca wrzała jak kipiel... Nad prawie kilometrowymi dokami unosił się duch...

Marcin Baraniecki: Poproszę duży winiak (21)

0
Ktoś się zatrzymał, pomógł i tak wylądował w szpitalu na Niekłańskiej. Na szczęście nie było z nim tak źle, tylko poobijany był jak bokserski worek...